Images
ContributeFeedback
Contribute FeedbackDaję 4, bo jest dobrze. Zupa Tom Yum pyszna, ostrość na granicy mojej akceptacji, ale o to chodzi. Za to sea food gulasz trochę za słaby smakowo, zbyt mdły. Obie porcje zupy naprawdę sycące. Potem były futo z tuńczykiem na ostro z awokado. Awokado było trochę za twarde, ale cała kompozycja i smak w porządku. Nie były bardzo ostre, a kawałki ryby odpowiednie. Do futo z węgorzem zabrakło mi słodkiego sosu, doniesiono go osobno. I jeszcze futokappa z doradą, prawie bez ryżu. Dużo dodatków, przydałoby się trochę ostrości. Ale zawsze można więcej wasabi zaciągnąć : Potem jeszcze gunkan z tatarem z tuńczyka i sałatką z kraba. I tu wygrywa sałatka, a tuńczyk potrzebuje trochę wzmocnienia smaku. I jeszcze jedno, jakoś tak mało imbiru dają do rolek, ale jak poprosicie, to dołożą. W sobotę o 14 sporo gości. Można robić rezerwacje.
Figo: Miałem mały problem z oceną łusek. Daję 4.0 na zachętę i sprawdzę za jakiś czas czy rzeczywiście 4.0 się należy. Bo jeśli chodzi o jedzenie to można byłoby jeszcze sporo poprawić. Ale do konkretów. Bardzo przyjemny lokal z kapitalną wręcz obsługą. Fajny wystrój. Do niczego nie można się przyczepić. Nasz voucher na 150 zł wykorzystaliśmy z nawiązką zamawiając kimchi, ramen, tori itame (kurczak w cieście smażony z warzywami), zestaw sushi kwinta oraz dwie herbaty. Kimchi super, fajnie przyprawione i ostre. Takie jakie powinno być. Ramen ... był dobry, ale czegoś mi tu zdecydowanie zabrakło. Kurczak był ok ale nic więcej. A za 36zł mogłoby być to coś więcej. Niestety najsłabszą pozycją było sushi, nad którym jeszcze trzeba popracować. Nigiri spoko ale maki jakieś takie bez wyrazu i lekko rozwalające się. Tutaj jeszcze jest pole do popisu. Niemniej warto wypróbować jeśli mieszka się w okolicy, tak jak Kotea. Samo miejsce ma bardzo duży potencjał i mocno trzymam kciuki. Chętnie wrócę za jakiś czas i zwaliduję ocenę. Tymczasem czwórka na zachętę. Fagot: Ja tam najadłem się tak, że nie mogłem wstać. I w końcu kimchi, po którym mózg wypływa nosem. Pycha. Jakież było moje zdziwienie gdy okazało się, że wasabi było zupełnie na drugim biegunie ostrości ... a ja lubię ostre ... oj lubię. Za tę kasę powinno być ciut lepiej. Może będzie, może nie. Zobaczymy.
Sushi jest bardzo dobre. Duży wybór, wszystko smaczne, dobrze zrobione. Restauracja ma fajną ofertę lunchową jest parę zestawów sushi różnej wielkości do wyboru oraz parę dań na ciepło, sporych rozmiarów. Do każdego zestawu zawsze jest też zupa miso. Na duży plus zaliczam też, że restauracja dowozi na terenie Żoliborza za darmo. Wystrój lokalu jest bardzo przyjemny nowoczesny, ale ciepły. W przeciwieństwie do osoby recenzującej wcześniej uważam za plus to, że do knajpy można przyjść z psem (choć nie byłam tam akurat z moim psem). Pies siedzi na ziemi, nie chodzi sushimasterowi po blacie, ani nie skacze po talerzach, więc nie wiem o co chodzi. Częściej więcej niezdrowego zamieszania robią w knajpach ludzie, psy z rzadka. Podsumowując fajne miejsce z sushi na Żoli.
Jedzenie jest najważniejsze w ocenie lokalu dlatego za jedzenie daję 4. Ogromny minus za wpuszczenie psa, dla mnie towarzystwo psa w czasie jedzenia w restauracji jest nie do przyjęcia i takie informacje powinny być umieszczane przy wejściu: albo wolno wchodzić z psami i wtedy wchodzą psy, albo nie wolno wchodzić z psami i wtedy ja nie wchodzę. Gdyby informacja o możliwości wejścia z psem do lokalu była umieszczona przy wejściu z pewnością bym zrezygnowała z wizyty.
Sushi jest tu rzeczywiście wypasione! Mówię o stosunki ryżu do dodatków w rolce (zdjecie w załaczeniu). Jedzenie jest smaczne i w odpowiedniej cenie. Wrażenie robi ogromne akwarium na barze z kolorowymi rybkami. A jeśli ktoś ma wątpliwości co do sposobu przygotowania sushi, może obserwować w telewizorze nad barem, jak sprawne ręcę SushiMastera kręcą maki i nigiri.