Images
ContributeFeedback
Contribute FeedbackPoprawne jedzenie z bardzo profesjonalną obsługą. Do tego super lokalizacja na samym placu zamkowym. Wnętrze ładne, jasne. Na wizytę do La Dolce Vita przyszłam z rodziną w związku z Restaurant Week. Przystawka pannacota z gorgonzoli wyśmienita choć aż prosiła się o jakieś pieczywko do niej: Do tego miała być z orzechami włoskimi, ale orzechów nie widziałam ani nie czułam. Może były tak doskonale zmiksowane i były wewnątrz pannacoty? ; Danie główne parpadelle z sosem borowikowym i wędzoną gęsią tylko ok, makaron posklejany po dwie nitki (a może nity bo to parpadelle: co dawało wrażenie lekko za grubego makaronu. Gęsi jak na lekarstwo, ale taką mamy modę: Deser z kasztanów na rumie pycha : Polecam zajrzeć w lato, zjeść, napić się winka i popodziwiać piękną starówkę z ogródka letniego.
Wczesny obiad na placu Zamkowym w La Dolce Vita z Panem Niedźwiedziem uważam za bardzo udany. Mając w torbie przyjemny prezent od Zomato i ww restauracji w postaci kuponu postanowiliśmy wykorzystac dwie godziny wolnego na nieśpieszną konsumpcję w miłych okolicznościach architektonicznych. Lokalizacja jeśli chodzi o szlak turystyczny to wprost perełka. Wnętrze przyjemne choc ciut chłodne w pierwszej sali. Druga z ogromnym włoskim widoczkiem ocieplała jesienną już aurę. Gdzie nie gdzie fotosy z filmu Felliniego nawiązujące do nazwy lokalu. Byliśmy pierwszymi goścmi tego dnia jednak już po dwóch kwadransach zajęte były cztery stoliki. Wszystkie przez gości zagranicznych. Popularnośc La dolce vita w tych kręgach, zawdzięcza dobrym recenzjom na Tripadvisor. Zdziwiłam się więc tak różnym ocenom na Zomato. Z menu wybraliśmy zupę borowikową, kaczkę i łososia a na deser krem kasztanowy i strudel jabłkowy. W czasie gdy czekaliśmy na zamówienie na stół wjechało czekadełko: pieczywo i omasta truflowa, że tak ze staropolska ją nazwę: . Bardzo przyjemna w smaku. Niebanalna. Zupa borowikowa aromatyczna i smakowita miała tylko jeden mankament -ravioli z ricottą. Nie chodzi jednak o ich smak bo ten był w porządku ale o wielkosc. Przekrojenie ogromniastych ravioli pływających w kokilce wymagało od nas cyrkowych wręcz umiejętności. Gdyby owe ravioli były o połowę mniejsze nie byłoby najmniejszego ale . Łosoś Pana Niedźwiedzia podany z zielonymi gnocchi miał na sobie glazurę z miodu, musu z czerwonej cebuli i octu balsamicznego. Łosoś soczysty. Gnocchi al dente. Glazura ciut zbyt balsamiczna. Moja kaczka była świetna choc miała jeden mankament. W menu widniała jako na różowo a była wysmażona bez żadnych różowości co spowodowało iż mięso na strajnych plasterkach było zbyt suche. Reszta: gnocchi świetne. Sos borówkowy pyszny. No i znów małe ale : fasolka szparagowa. Choc ugotowana al dente to nie była al dente sama w sobie. Podobna wychodzi mi w domu, gdy wrzucę ją do zamrażalnika a potem gotuję. Desery pyszne. Krem kasztanowy jadłam pierwszy raz w życiu. No nie jadłam tylko podjadłam Panu Niedźwiedziowi. Delikatna nuta alkoholu, bita śmietana i kasztany. Wyrazisty. Smakowity. Mój strudel, jak to strudel z nadzieniem jabłkowym z rodzynkami, orzechami i przyprawami. Podany w towarzystwie lodów i bitej śmietany. Ja wolę bardziej kwaskowate jabłka, które w interakcji z dodatkami pozostawiają wyrazisty posmak w deserze. Tu podają właśnie taką wersje. Wrócic wrócimy bo na Tripadvisor czytałam zachwyty o ich pizzy więc z Panną O. tu na pewno zajrzymy. Na koniec obsługa. Pani Kelnerka nas obsługująca była kompetentna, uśmiechnięta, pomocna i nie sztywna . Najgorszy sort kelnerów, to ten który nie wie co polecic bo nic tu nie je albo nie wiem każdy lubi coś innego . A w La Dolce spotkaliśmy się z zupełnie innym podejściem. Najgorsze okazało się to, że Pan Niedźwiedź zostawił portfel w samochodzie a ja nie miałam gotówki i nie mogliśmy zostawic napiwku za co wstydzę się niezmiernie po dziś dzień i pewnie jeszcze do końca przyszłego piątku....
Jeśli chodzi o moją wizytę w La Dolce Vita zaliczam ją do udanych. Zostaliśmy bardzo profesjonalnie obsłużeni, kelner pomógł w wybraniu wina a dania pojawiły się dosyć szybko na naszym stoliku. Jeśli chodzi o potrawy to były bardzo smaczne, pizza chrupiąca, delikatnie ostra, zdecydowanie przypadła mi do gustu.
Do La Dolce Vita wybrałyśmy się z koleżankami po pracy. Miejsce od samego początku zachwyca wyglądem, no i przede wszystkim lokalizacja tuż przy Zamku Królewskim. Jako przystawki wzięłyśmy deskę serów i wędlin i naprawdę bardzo dobre, chociaż ja mogę być nieobiektywna gdyż uwielbiaaaam wszystkie seryjako danie główne chciałam kaczkę ale niestety nie było stad tez wybrałam kurczaka ze szpinakiem w sosie gorgonzola z puree ziemniaczanym. Danie bardzo dobre! Kurczak soczysty a sos przepyszny! Na deser wzięłam sernik tu troszkę nie mój smak oraz kasztanowy pudding chyba tal to się nazywa i to bardziej przypadło mi do gustu, chciałam zamówić cremw brulee ale niestety już nie było. Oprócz tego dostlysmy na przywitanie po lampce Prosecco i świeżo wypieczony chleb z oliwa i octem winnym. Obsługa uprzejma, nienarzucajaca się. Na koniec nawet podziękował nam Pan Managerdaje tylko albo aż 4,5 gdyż zabieram 0,5 za brak moich dańcała reszta na plus! Polecam!
Do La Dolce Vita trafiamy z koleżankami przypadkiem. Miejsce z fenomenalną lokalizacją fajnie jeść widząc Zamek Królewski spacerujących przechodniów. Obsługa od samego początku bardzo o nas zadbała czułyśmy się naprawdę wyjątkowo zaopiekowane. Zaczęłyśmy od deski serów i wędlin bardzo przyzwoita porcja, sery super, wędliny oryginalne. Dania główne postawiłyśmy na makarony (porcja czarnego makaronu z owocami morza, druga z krewetkami, kolejna z borowikami . Makarony pyszne, choć trochę zbyt ostre. Owoce morza świeże i super jakości i za to ogromny plus! Porcje słuszne i warte swoich cen. Na deser skusiłyśmy się na mus czekoladowy, creme brule i szarlotkę. Desery przepyszne, ładnie podane, nie za słodkie. Wieczór naprawdę przemiły, obsługa profesjonalna i nienachalna. Pożegnał nas manager sali wiec bardzo miły akcent na koniec. Miejsce na dobrą czwórkę :