Images
ContributeFeedback
Contribute FeedbackBardzo sympatyczny lokal, gdzie obsługa czuwa nad wszystkim i pojawia się natychmiast gdy czegoś potrzeba. Jedzenie przepyszne i elegancko podane. Porcje raczej nieduże więc zdecydowanie nie dla obżartuchów. Ceny, cóż... każdy lokal musi mieć jakąś wadę : Niemniej polecam jako miejsce dla dwojga.
W ostatnia sobotę wybraliśmy się z moją żoną na obiad do naszej ulubionej restauracji na Freta 33. I dzisiaj „coś” mnie naszło, aby serdecznie polecić ten bezpretensjonalny i sympatyczny lokal, który znamy od lat. Ponieważ byliśmy po drugim śniadaniu ograniczyliśmy się do konkretu, co w moim przypadku znaczyło penne razowe z cieciorką, cukinią i kawałkami kurczaka. Na Freta makarony mają swoją tradycję, np. legendarne penne ze szpinakiem w sosie pomidorowym... Ale ta nowość naprawdę zrobiła na mnie wrażenie, konstatując to z perspektywy czasu zrobiłbym takie danie bez kurczaka, dla tych co lubią się zdrowo odżywiać. Myślę, że zamówię to danie następnym razem w takiej formie. Ale jeżeli ktoś lubi wiedzieć, za co płaci, to może być z kurczakiem. Zwykle wymieniamy się w połowie, więc za chwilę pochyliłem się nad „Owoce morza 33”. Tym razem jakoś długo nie mogłem się doczekać, chyba wyjątkowo spodobało się to danie mojej żonie i małej Tosi w brzuszku dostałem tylko jedną trzecia, ale za to świetną jedną trzecią kaszy gryczanej z małymi ośmiorniczkami, małżami i dwoma (tyle się ostało) krewetkami, kasza „przesiąknięta” delikatnie aromatem morskim, poprzetykana z rzadka pietruszką. Mhmmm, to od soboty jest mój faworyt na Freta. Wina nie było, bo mała Tosia, a ja kierowca, ale wina na Freta, jak każdy bywalec wie, są w miarę przyzwoite, a w szczególności w swojej budżetowej kategorii mają korzystną relację jakości do ceny. Za to moja żona zjadła wspaniały deser produkcji domowej żony kierownika tego lokalu. Była to gąbka czekoladowa z gruszką z kompotu w towarzystwie dodatkowo zamówionej gałki lodów waniliowych, polecam. Ja wypiłem pyszną kawkę i jak na skrzydłach zanurzyliśmy się w jesienny spacer. Aha, jak zwykle przemiła, tym razem męska, obsługa, którą można poprosić o wszystko...
Byliśmy wczoraj z mężem na kolacji. Pierwsze co nas urzekło to miła, bardzo pomocna, bezpretensjonalna obsługa. Wyniesiono specjalnie dla nas stolik na zewnątrz. Kelnerka wie co jest w karcie, jakie składniki zawierają dania, potrafi polecić dania sezonowe, których w karcie nie ma, a są wypisane na tablicy. Niby nic specjalnego, ale wierzcie mi, często jadam w restauracjach i wbrew pozorom miły i naprawdę zorientowany kelner jest zbyt rzadko spotykany. Karta krótka, co od razu wzbudza mój zachwyt, bo nie będzie wyciągania z zamrażalnika. W karcie widać ducha slow food, potrawy proste i nienadęte. Brak poetyckich nazw potraw, co dla mnie jest duża zaletą. Natomiast samo jedzenie to czysta poezja. Wspaniale skomponowane i wyważone smaki. Jedliśmy sałatkę z kurczakiem wspaniała, trochę zbyt mało sosu, kwiaty cukinii z czosnkiem i parmezanem wspaniałe, nawet mój mąż mięsożerca się zachwycił, krewetki z chili, czosnkiem i pietruszką, podane na chlebie wspaniałe. Porcje takie w sam raz, żeby zjeść i przekąskę i danie główne. Wszystkie dania bardzo pięknie skomponowane na talerzu, oczy chcą jeść od razu, a podniebienie jest zachwycone. Nie wiem jak wygląda lokal w środku, bo siedzieliśmy na dworze, więc się nie wypowiadam. Stosunek ceny do jakości znakomity. Na warszawskie warunki i w stosunku do jakości jaką otrzymujemy na uczciwym poziomie. Polecam z całym przekonaniem. Na pewno będziemy tam często wracać.
Trafiliśmy tutaj z rekomendacji. Kiedy znajoma opowiedziała nam o tym miejscu, natychmiast zapragnęliśmy tam pójść. Jeszcze tego samego dnia siedzieliśmy w ogródku z widokiem na Rynek Nowego Miasta. Freta 33 to miejsce przyjazne, z sympatyczną i bardzo wyrozumiałą obsługą. Jeśli wierzyć w miłość od pierwszego kęsa, to właśnie tak było w naszym przypadku. Zamówiliśmy makaron rigatoni z pesto z rukoli i zielonej pietruszki (26 zł oraz makaron penne ze szpinakiem, suszonymi pomidorami, pieczonym czosnkiem i serem feta w oleju truflowym (29 zł . Niebo w gębie! Dania proste, acz pomysłowe, a porcje o idealnej wielkości ani za duże, ani za małe. Do tego karafka stołowego wina. Być może nie jest to najtańszy lokal, ale biorąc pod uwagę starówkowe standardy, stosunek ceny do jakości potrawy jest przyzwoity. Tutaj nawet wycieczka do toalety była czystą przyjemnością z uwagi na oryginalny, aktowo parasolowo rowerowy wystrój. Życzymy wszystkim takiej miłości :
W niedzielę około południa wpadliśmy z Żoną na pomysł przetestowania tego miejsca, wcześniej poleconego nam przez przyjaciół. Zamówiona przeze mnie sałatka była dość smaczna, chociaż kurczak był suchy. Chyba zaszkodziło mu zbyt długie grillowanie. Ukochana zjadła penne i były wyśmienite. Pyszny sos, który na początku jest intensywny, jednak nie paraliżuje kubków smakowych. Przy najbliższej okazji spróbuję wyczarować podobny. Obsługa miła, uśmiechnięta. Szkoda tylko, że na tym ogródku jest tak ciasno i tak mało miejsca i swobody ruchu dla klientów. Z pewnością wybierzemy się tam ponownie. Polecamy.