Images
ContributeFeedback
Contribute FeedbackByliśmy tam na romantycznej kolacji. Miejsce do tego idealne. Wybraliśmy menu degustacyjne, które było pyszne. Do każdego dania inne, dobrze dobrane wino. W przerwie między daniami przyszedł przywitać się Pan Michel Moran.To był bardzo miły gest. Na koniec podano nas wspaniałe desery. Cały wieczór spędziliśmy bardzo miło. Tylko ceny nie były idealne, co do reszty nie mamy żadnych zastrzeżeń. Rachunek był astronomiczny, ale czasem warto zaszaleć.
Odczucia mieszane. Z jednej strony poprawność dań i przemiła obsługa, z drugiej...czegoś było brak patrząc na rachunek 1200zł na dwie osoby. Wzięliśmy menu degustacyjjne jako debiutanci i odwrotnie niż w Atelier Amaro było poprawnie ale bez polotu. Z wyjatkiem ślimaków w czosnku, które były wyśmienite. Nieopatrznie wzięliśmy parowanie win i dostaliśmy trafione chianti do perliczki. Co ciekawe bardzo, nie dostaliśmy żadnego innego czerwonego mięsa. Ale było miło i solidne 3,5 dajemy. Pewne usprawiedliwieniet0 nieobecność szefa, kończącego Master Chef. Myślę że wrócimy po coś z karty i dopilnujemy żeby był szef.
Doskonała kuchnia. Atrakcyjny wystrój sali. Jednak cena nieadekwatna do dań. Dobrze przyrządzone dania kuchni francuskiej ale niezbyt innowacyjne. W tej cenie można spróbować oryginalnych i doskonałych smakowo kompozycji w innych restauracjach w Warszawie. Kelnerzy profesjonalni ale atmosfera w restauracji zbyt sztywna i formalna.
Piękne i upalne piątkowe popołudnie, nagrodą po ciężkim tygodniu ma być długo oczekiwana wizyta w restauracji znanego z programu MasterChef Michela Morana . Miły chłód i sympatyczna kelnerka wita nas przy wejściu. Wchodząc w głąb pięknej sali słyszę ciepły i sympatyczny głos ,oraz szczery głośny śmiech. Tak ,to szef Michel we własnej osobie. Siadamy przy elegancko nakrytym stole, szybko zamawiam sok ze świeżych grejpfrutów(20zł z dużą ilością lodu i skupiam się na karcie dań. Napoje dostajemy bardzo szybko, dodatkowo szklankę pełną kostek lodu: cudownie. Zamawiamy trzy dania główne i trzy desery, znając nasze możliwości więcej nie zmieścimy, niestety… Nastawiona na dłuższe oczekiwanie, pochłonięta ciekawą dyskusją z inteligentnym człowiekiem nie zauważyłam momentu gdy do naszego stolika zmierzał sam szef Michel! przywitał się z nami, chwilę rozmawialiśmy, było to dla mnie ogromne przeżycie oraz wielki zaszczyt. Ucztę zaczynamy nieoczekiwanie od chłodnika arbuzowo-truskawkowego z serem kozim,miętą oraz szałwią. Delikatna słodycz arbuza i truskawek przełamana słonym serem i podkręcona posiekaną miętą. Miły i pyszny gest szefa kuchni. Po chwili dostajemy zamówione dania. Pave z żabnicy z dzikimi zielonymi szparagami, lekki kremowy sos z rabarbarem(99zł Danie prezentuje się wytwornie, wygląda pięknie, aż szkoda niszczyć takie dzieło. Przyrumieniona, soczysta i mięsista żabnica na dzikich lekko chrupiących zielonych szparagach, a to całe dobro zanurzone w pysznym aksamitnym, kwaskowatym sosie z rabarbarem. Lekkie i pełne smaku danie, z cudownymi kontrastami. Nadszedł czas na moją ukochaną, ulubioną wołowinkę: „Tournedos” Rossini, sos Porto i smażone Foie Gras, Pommes Anna(120zł Tournedo, czyli środkowa część polędwicy, z której wykrawa się równe nieduże kawałki. Nazwa dania pochodzi od znawcy kuchni i kompozytora Gioacchino Rossini. Gdy zamówił danie swego pomysłu, kelner, który je serwował, uznał je za tak niesmaczne, że odwrócił się (tourner plecami (dos do kompozytora i jego potrawy. Pommes Anna/klasyczne danie kuchni francuskiej, które składa się z odpowiednio przygotowanych ziemniaków i masła. Ślinka mi cieknie na samo wspomnienie, obłędnie pachnąca i błyszcząca od sosu polędwica, podana na toście a na wierzchu kawałek pięknie zrumienionego foie gras. Złocisty ziemniaczek pommes Anna i chrupiąca młoda marchewka. Wszystkie te składniki na jednym widelcu to IDEALNY KĘS. Polędwica naprawdę rozpływa się w ustach, jest niezwykle delikatna i miękka! Zdecydowanie najlepsza wołowina jaką jadłam! Na stół trafia gwiazda i danie dla którego przyszłam czyli gołąb !tak ,po zjedzeniu zdaniem większości kontrowersyjnych potraw jak krokodyl, stek z kangura, smażonego świerszcza czy żabich udek, nadszedł czas na gołębia i już widzę twarze ludzi krzywiących się na samą myśl o zjedzeniu czegoś takiego. Pocieszę was, zastanawiam się nad zjedzeniem koźliny duszonej w świńskiej krwi czy pytona: Gołąb „ Les charmilles” w cieście francuskim, duszona zielona kapusta, Foie Gras i „pommes amandines”(107zł dzięki uprzejmości szefa kuchni danie zostaje podzielone na dwie porcje. W złocistym cieście francuskim znajdziemy piramidkę z kapusty z wyczuwalną cebulą, foie gras i oczywiście gołębia. Gołąb, różowe mięso o delikatnej konsystencji w smaku przypomina kurze serce bądź żołądki (podroby . Ziemniaki w złotych płatkach migdałowych, z wierzchu chrupiące w środku zaś puszyste. Nadszedł czas na desery, zaczynamy od Puszystego musu z owoców marakui z kruchym ciastkiem kokosowym(33zł Deser prezentuje się świetnie, ozdobiony czerwonymi porzeczkami i wiórkami kokosowymi .Smakuje znakomicie! delikatny, puszysty i lekko słodki mus został przełamany kwaśnymi nutami sosu. Prawdziwa rozkosz dla podniebienia. Biszkopt „daquoise” z kremem karmelowym oraz orzechami włoskimi(34zł ,bardzo przyjemny deser,aksamitne wnętrze wypełnione chrupiącymi orzechami. Na granicy wytrzymałości naszych żołądków wciągnęliśmy jeszcze po suflecie, Suflet Grand Marnier(37zł idealnie upieczony ,cudnie pachnący i puszysty trafia na nasz stół.Sympatyczna kelnerka,brutalnie robi pięknemu sufletowi na samym środku dziurę i wlewa sos zabajone: pełny pęcherzyków powietrza i strasznie słodki. Bardzo dawno nie byłam tak zadowolona z wizyty w restauracji. Moje kubki smakowe zostały zaspokojone a ślinianki szaleją na samą myśl o kolejnej wizycie. Jedzenie tak dobrych dań sprawia dziką przyjemność i nie zdarza się to zbyt często.
Minęło kilka dni od mojej pierwszej wizyty w Bistro de Paris ,a ja ciągle jestem pod ogromnym wrażeniem. Piękne i upalne piątkowe popołudnie, nagrodą po ciężkim tygodniu ma być długo oczekiwana wizyta w restauracji znanego z programu MasterChef Michela Morana .