Images
ContributeFeedback
Contribute FeedbackJeśli ktoś szuka typowego baru z obiadami domowymi to U Mądzieli jest najlepszym wyborem. Smacznie, świeżo, dosyć tanio. Może nie jest zbyt szybko, ale jakość rekompensuje czas oczekiwania.
Jedzenie smaczne i świeże, czekanie mi nie przeszkadza. Wole dostać dobre dania. Lokal mały ale przyjemny. Chyba zrobie tu urodziny : Widać że dobry kucharz i reszta też.Warto zajrzeć.
Jedzenie pyszne i świeże. Czekając na naleśniki 40 minut to nie jest długo, te naleśniki są smażone na świeżo i farsz też robiony od ręki. Wole poczekać na jedzenie dłużej niż dostać coś starego. Ja polecam w 100 . Gdyby było nie świeżo i niesmacznie nie pojawiałbym się kolejny raz w tej restauracji od 1,5 roku. Ludzie piszcie też te dobre słowa a nie wylewacie swoje żale i złości bo akurat jesteście u Mądzieli i coś wam nie poszło. A jeszcze czytając starą opinie z 2015 roku nie sądze że w jakiejkolwiek restauracji lub barze wszystko jest niesmaczne tak jak to wypisała pan Jan. Pozdrawiam Seba
Lubię to miejsce.. Ostatnio na rynku łódzkim można zaobserwować dwa trendy. Hamburgery i obiady domowe. Ja tam nie narzekam, podoba mi się to. W tym lokalu było już kilka knajpek, głównie z dalekowschodnim jedzeniem. Poprzednia chyba miała wspaniałą nazwę „Bambus”. Obecna, „U Mądzieli” zdecydowanie bardziej mi pasuje. Przed restauracją powinno się udać zaparkować nawet w godzinach szczytu, co zaliczam na plus jeśli nie na samej Pietrynie, to na skrzyżowaniu z Czerwoną na pewno coś się znajdzie . Wystrój wnętrz jest miły dla oka. Człowiek się czuje tu przyjemnie. Stoliki są czteroosobowe, a na każdym jakieś nakrycie. Jest czysto. Trochę czuć jedzenie, ale nie za bardzo – raczej tak w przyjemny sposób. Obsługa. Muszę przyznać, że czasem kuleje. Niekiedy trzeba trochę dłużej poczekać na posiłek, ale to raczej sporadyczne przypadki. Raz zapomniano o połowie mojego zamówienia. Szczerze jednak przyznam, że ostatnio widać poprawę w tej kwestii. Co tu zjemy? Obiady domowe. No cóż, może nie wszystko jest popularne na polskich stołach, ale większość rzeczy jednak Polacy jadają chętnie i często. I na pewno nie jest to kiepskiej jakości żarcie z cienkich półproduktów, najczęściej smażonych w głębokiej fryturze. Co znajdziemy w menu i w jakiej cenie? Jest parę działów. Na początek oczywiście zupy. Wszystkie za pięć złotych. Jest moja ulubiona zalewajka, łódzkie danie regionalne. Pyszna. Są raczej klasyki. Pomidorowa, ogórkowa, żurek… Nie może zabraknąć rosołu. Raz spoza stałego menu była soljanka. Cóż na drugie? A to zależy, czy lubimy mięso, bo w karcie jest mały dział tylko dla wegetarian. Bardzo dobry pomysł. Gorzej, że na przykład lasagne wegetariańska była co najwyżej średnia. Z innych bezmięsnych na przykład naleśnik z serem czy dwa rodzaje spaghetti. Z dań mięsnych oczywiście musiałem spróbować kotleta de Volaille. Był całkiem dobry. W zestawie kosztuje 15 złotych. Jest karkówka w sosie. Dobre są pierogi z różnymi dodatkami, w cenie 9 złotych za 8 sztuk. Jest wynalazek o nazwie „potrawka z kurczaka”, ale to chyba najsłabszy punkt programu. Już prędzej radzę wybrać mielonego za 11 złotych lub gołąbki albo pulpety w tej samej cenie. Fajnie, że w piątek można wziąć postną rybę śledź w śmietanie z ziemniakami. Ten zestaw kosztuje dychę. Najdroższy jest zraz za 15 złotych. Oczywiście można sobie do każdego dania zamówić dodatkową surówkę. Codziennie też jest coś spoza menu. Jakość serwowanych potraw jak na obiady domowe jest całkiem dobra. Oczywiście, że nie jest to pułap restauracji, do których przychodzimy na dłuższe posiedzenie. To jest taka knajpka, do której wpadnę w pracy lub na taki szybki obiad, gdy nie chce mi się nic robić w domu. 15-20 minut i po wszystkim. Byłem tu już sporo razy, wiem czego się spodziewać i raczej jestem pewny, że się nie rozczaruję zbytnio. Nie zaproszę tu znajomych na wieczorne wyjście, ale na lunch tak. To takie obiady domowe na cztery gwiazdki. W tej części Piotrkowskiej jest to lider pod tym względem. Spokojnie mogę polecić.
Lokalny sekret dobrego jedzenia. U Mądzieli to miejsce niespodziewane. Ta część Piotrkowskiej, koło Muzeum Tekstyliów, to kulinarnie pustynia (najbliższa prawdziwa kawa to dopiero w okolicach setki , więc każdy lokal kusi. A tu wystrój wnętrza przywodzący na myśl skrzyżowanie skandynawskiej prostoty z włoskim ciepłem. Niekojarzący się wcale z kuchnią domową. Bo kuchnię domową u Mądzieli serwują i chętnych na nią nie brakuje. I to nie tylko z okolicznych biur. Nic dziwnego, bo jedzenie naprawdę bardzo dobre, zwyczajne, ale po prostu wysoka jakość za świetną cenę. Nie pohamowaliśmy obżarstwa, więc wzięliśmy krem z cebuli świetna przecierana cebulowa, wyraźna, z serem i prażoną cebulą, ach mała grzanka zmieniłaby ją we francuską ucztę. Kluski żelazne ta tradycyjna (chwała za podtrzymywanie kuchni regionalnej kładziona wersja pyzy z boczkiem, białym serem (superpomysł a bryndza byłaby na szóstkę i bardzo dobrą kapustą zasmażaną. Z takąż świetną kapustą podają też ogromne cepeliny no wolałbym, by farsz był z wilgotniejszego mięsa, ale sycące i po prostu smaczne. Gwoździem programu zaś były placki z cukinii z sosem jogurtowym. To nie sos to poezja czosnkowa, a placki chrupią mocno przyrumienione w środku wciąż będąc mięciutkie. Jak moja partnerka nie lubi próbować, to nie odmówiła sobie zjedzenia jednego z mojego talerza. Z dwiema herbatami i wodą to wyszło prawie 50 zł, ale tak naprawdę był to obiad na troje. Jedynie miła obsługa jeszcze się przyucza i dania pojawiają się w kolejności przypadkowej (np. zupa i cepeliny Agi prawie jednocześnie, a na swoje kluski żelazne nieźle się wyczekałem , a o herbacie jakby zapomniano. Ale to chyba początki. Moim zdaniem do Mądzieli warto zajrzeć nie tylko będąc tu, ale można wybrać się na specjalną wycieczkę połączoną z wyprawą do Muzeum, albo i nie : .