Images
ContributeFeedback
Contribute FeedbackPYSZNIE! W restauracji byliśmy z mężem, zamówiliśmy zupę krewetkową, kurczak curry i sztandarowe Pad Thai. Jedzenie bardzo nam smakowało, nic dodać, nic ująć. Moc aromatów, świeżych przypraw, do tego delikatne, soczyste mięso idealne pikantne. Po zupie z dodatkiem mleka kokosowego nie było nam ciężko, wręcz przeciwnie, wzmogła nasz apetyt. Mogę nawet stwierdzić, że czuliśmy się jak w restauracji w jednym z hoteli na Phuket, gdzie byliśmy w te wakacje. Jedynym, choć niewielkim minusem jest obsługa (kelnerzy) trochę wolna i drętwa, ale nie rzutuje to na całościowy obraz restauracji. Największym plusem restauracji jest jej kuchnia, a właściwie kucharz o znakomitym podniebieniu, a przy okazji uroczy człowiek (spotkaliśmy go pod koniec naszego pobytu). Polecam wszystkim miłośnikom kuchni tajskiej.
Naprawdę przyjemny lokal. Dla mnie wszystko doskonałe, choć staram się być krytyczny, to w formie smaku i sposobie podania nie znalazłem nic, do czego można się przyczepić. Sałatka z kalmarów pyszna, w sam raz na upalne dni. Ceny trochę za wysokie, małe porcje na talerzach. Całkiem przyjemny klimat, słyszałem, że kucharz z Tajlandii, polecam!!!
Osobiście dokonałem tam drugiej rewolucji po Pani Magdzie Gessler i chyba się udało: . Moja rewolucja polegała na tym, że nie dałem za wygraną i tak długo do nich dzwoniłem (3 tygodnie i tak długo domagałem się odpowiedzi na mojego maila ze skargą i wyliczeniem wszystkich nieprawidłowości podczas pierwszej naszej wizyty, że wreszcie się doczekałem i kontakt nawiązałem. A jak już kontakt nawiązałem – to odbyłem kilka długich rozmów z nowym menedżerem i obiecał mi, że już od teraz, jak On tam jest, wszystko będzie w jak najlepszym porządku I wiecie co – było. Bo potem, jak przyszliśmy drugi raz, była już tylko uczta smaków i wręcz zbyt perfekcyjna obsługa kelnerska. Ale wszystko tym razem na korzyść. Mogę tylko powiedzieć jedno – jak myślę o pierożkach na parze, o ryżu jaśminowym i makaronie sojowym tam podawanym oraz o kaczce w sosie ostrygowym z orzechami nerkowca – to moje smaki są w gastronomicznym niebie. Ten ryż i ta kaczka w tym sosie – NAJLEPSZE JAKIE JADŁEM W ŻYCIU!!! Ale po kolei. Nieprawidłowości jakie zgłosiłem restauracji w mailu a potem menedżerowi dotyczyły po pierwsze braku możliwości dodzwonienia się do restauracji – nikt przez kilka godzin nie odbierał telefonu. Po drugie po przybyciu do restauracji okazało się, że nie ma miejsca, co nas zdenerwowało na dzień dobry. Jak już zwolniło się miejsce, to czekaliśmy 20 minut na pierwsze podejście kelnera, potem kolejne 15 na napoje, blisko 40 minut na jedzenie, które okazało się niedobre w smaku, a na koniec dostaliśmy słony rachunek dodatkowo zawyżony w stosunku do cen w karcie. W ramach przeprosin dostaliśmy wtedy 20% rabatu i jakąś niedobrą gumowatą przekąskę, co nas jeszcze bardziej zirytowało. Po tej wizycie wyszliśmy tak zdenerwowani z tego miejsca, że do wieczora już nie odzyskaliśmy humoru. W trakcie naszych kilku przydługich pogawędek Pan menedżer oczywiście uprzejmie uznał wszelkie zastrzeżenia z naszej pierwszej niemiłej wizyty i obiecał poprawę, ale zaproszenie na kolejną wizytę w ramach przeprosin trochę musiałem zasugerować sam. Po burzliwej, jak sądzę debacie menedżera z Właścicielką, otrzymaliśmy zaproszenie na ponowną wizytę w restauracji. I to było coś, co zapamiętam na długo. Bo była to prawdziwa uczta, począwszy od napojów z algami, przez japońskie piwo, poprzez dobre krewetki smażone w tempurze, poprzez pierożki na parze – znakomite, potem zupy również z pierożkami pyszne! Potem były trzy dnia główne, czyli mix owoców morza – dobre, ale jadłem lepsze (były też sławne ośmiorniczki trochę gumowate, ale ok , polędwica wołowa, niestety zepsuta smakiem kolendry, której osobiście nie znoszę, ale samo mięsko super. No i na koniec ta wyborna kaczka w sosie ostrygowym z nerkowcem. Do tego podany był ryż jaśminowy oraz makaron sojowy, które maczane w tym sosie ostrygowym z kaczki wywoływały niemal orgastyczną rozkosz smaków. No coś wspaniałego. Do tego każde danie i przystawka były przyozdobione świeżym kwiatem storczyka. Już wiemy skąd te ceny: . W sumie w ramach zadośćuczynienia skosztowaliśmy potraw za blisko 300 zł na koszt restauracji. Podziękowaliśmy solidnym napiwkiem Panu menedżerowi. Reasumując, jeśli każdy kto teraz przyjdzie do Pad Thai i zostanie tak obsłużony jak my i jeśli zamówi to co my i to będzie takiej jakości jak my mieliśmy okazję skosztować – to serdecznie polecam – bo warto to przeżyć. I wiecie co – na zupę z pierożkami na parze oraz kaczkę z ryżem jaśminowym pójdę tam jeszcze raz i zapłacę. Dużo zapłacę – ale te dania są warte tych pieniędzy.
Przyzwoicie. Zachęceni rewolucją Pani Magdy udaliśmy się gromadą do Pad Thai jakiś miesiąc temu. Zjedliśmy trzy zupy, jedną na bazie mleczka kokosowego, słodko kwaśną z kurczakiem oraz z krewetkami i kolendrą. Potem oczywiście przystawki sajgonki (bardzo dobre) pierożki wan tan oraz pierożki na parze. Czas na konkrety polędwica wieprzowa z czosnkiem, smażona pierś kurczaka z orzeszkami nerkowca, Phaneng Kai na bazie pasty curry oraz dwa rodzaje Pad Thai (jedno z nich to Neua) na desery nie było ochoty. Mógłbym opisać każdą z potraw bo spróbowałem każdej z nich, ale podsumuję je wszystkie komentarzem, że były ogólnie bardzo przyzwoite, ładnie podanie, porcje ok., ale nie było tego czegoś. Nie było szału jakiego się spodziewaliśmy. Bardzo miły, klimatyczny wystrój (na minus ciasnota przy stoliku na małej salce), miła obsługa, ale rachunek wydał nam się nieco za wysoki.
Dobre jedzenie, świetna obsługa. Zarówno kuchnia tajska (zamówiłam zielone curry z wołowina), jak i japońska (nigiri set koleżanki) zdecydowanie godne są polecenia. Największym jednak atutem jest bardzo dobra obsługa panowie są bardzo mili i pomocni dzięki nim mimo braku rezerwacji i dużego ruchu udało nam się dostać tam w sobotnie popołudnie. Minusem są dość wysokie ceny, które jednak (niestety) nie odbiegają zanadto od innych azjatyckich restauracji na dobrym poziomie. Polecam.