Images
ContributeFeedback
Contribute FeedbackUczta piwna w zielonej altanie . W niedzielne pochmurne popołudnie wewnątrz w lokalu od podwórza było tu zupełnie pusto, mimo że w ogródku na głównym deptaku siedziało kilka osób. Spodobała mi się ta półmroczna sala z czerwonymi szerokimi półokrągłymi kanapami, co daje klubowy, intymny nastrój. Ale usiadłem na długim podwórku w długiej właściwie altanie na podeście i wszystko było w zielonym drewnie. Stoły i ławy w oddzielnych boksach, co pozwala nawet na intymną randkę. Przesiedziałem tu chyba ze dwie godziny po długim spacerze zabytkową secesyjną Piotrkowską, przeczekując ulewny deszcz pod drewnianym zielonym dachem! A wcześniej nawet przebłyskiwało słońce jak to w podwórkach czynszowych kamienic czasem odbijające się w szybach okiennych. Teraz co do konsumpcji. Tego niedzielnego deszczowego dnia potraw nie było, natomiast był oszałamiający wybór 60 piw regionalnych. W tym gąszczu butelek uprzejma pani bufetowa wyszukała mi najbardziej ulubione z browaru Witnica: rewelacyjne Celtyckie ciemne i zaskakujące ciekawe Jagodowe. Smak super, zupełnie wyjątkowy wśród krajowych piw, nieco przypominający głębię i specyficzną słodycz markowych ciemnych belgijskich i tej klasy co saksońskie. Może i nieco irlandzkie, albo walijskie piwa. Nawet świetny mocny porter warmiński nie przewyższył smaku mojej Witnicy... Zostałbym dłużej, ale miałem umówione spotkanie. Tę ucztę piwną i ten nastrój będę długo pamiętał.