Images
ContributeFeedback
Contribute Feedback What Dilip Jayananda likes about Veganic:
What a delightful place this is! Perfect for a lovely evening. The food options are limited, but great. Loved the baked beans burger and the lasagne as well. Plenty of options to drink, and again, very good. A three course meal for two, with drinks, should be around 150 zl, but that's really not much for what the place can offer. The ambiance is very warm and welcoming, and the staff is very kind and helpful, Highly... View all feedback.
Moi drodzy, zacznijmy od tego, że nie jestem weganinem ani nawet wegetarianinem. Poszedłem tam dlatego że byłem akurat w okolicy Starych Młynów na spacerze i całe towarzystwo zgłodniało a restauracja znajduje się przy samym wejściu tuż za szlabanem do tego gastro kompleksu. Pomocna i miła obsługa co w moim przypadku było ważne, zamówiłem barszcz zielony sic! oraz tofu marynowane wędzone z brokułami o niesamowitym kolorze w karcie nazywa się to Tempeh z dzikim brokułem i naprawdę polecam . Fajne i ciekawe smaki, Tempeh może zbyt słony ale być może to kwestia wędzenia i marynowania Reszta poleciała po karcie, burgery bardzo chwalone, pęczotto z grzybami też zaś stek z kalafiora trochę słabiej wypadł, udało nam się w domowych warunkach podać to danie smaczniej . Generalnie smacznie i niezbyt drogo, miła obsługa, trochę zaniedbane toalety .
Podczas wyjazdu do Krakowa miałam okazję 2 razy jeść w Veganic. Restauracja jest bardzo ładnie urządzona i wnętrze na pewno robi przyjemne wrażenie na większościach gości. Wystrój łączy różne style, które tworzą wyjątkową całość. Olbrzymim plusem jest także bardzo sympatyczna i profesjonalna obsługa. Za pierwszym razem z karty menu wybrałam gazpacho i gulasz z ciecierzycy. Dwa dania były smaczne, przy czym gulasz uważam za mistrzostwo. Jego smak zapamiętam na długo. Przy drugiej wizycie w Veganic skusiłam się na lunch, który składał się z zupy z kapusty i kotlecików jaglanych na gulaszu. Obie pozycje nie zawiodły. Zupa była bardzo delikatna i kapusta (której smaku w zupie trochę się bałam) jej nie przytłoczyła. Idealna w letni dzień! Kotleciki były zdecydowanie najlepszymi jakie podczas mojej dwuletniej diety wegańskiej jadłam więc szkoda że ich nie ma w karcie. Gulasz jak poprzednio był przepyszny. Naprawdę warto do Veganic przyjść, najlepiej gdy się jest głodnym, bo porcje są duże ma się ochotę brać więcej i więcej!
Kraków uczy się hipsterstwa ; a najlepszym tego dowodem jest Tytano, czyli zagłębie gastronomiczno imprezowe w postindustrialnym kompleksie. Na pewno chętnie tu wrócę, a jednym z powodów będzie Veganic. Wbrew nazwie nie jest to restauracja wegańska, ale wegetariańsko wegańska, jednak z godną ofertą dla osób preferujących kuchnię czysto roślinną. Duże, naprawde duże wnętrze jest urządzone w sympatycznym, loftowym ale dość przytulnym stylu, kelnerzy uwijają się jak w ukropie (dosłownie, bo byliśmy tam w gorący dzień i brak klimatyzacji, mimo szeroko otwartych okien, dawał się we znaki , gości czaruje witrynka z pysznymi, jak się później okazało, ciastami i skrzynie pełne owoców. Zanim jednak przeszliśmy do deseru, skusiłem sie na ruskie pierogi w wersji wegańskiej, podane z kwaśną śmietaną doskonałe, choć subiektywnie wolę trochę mniej ugotowane, twardsze ciasto. Co ciekawe, to tradycyjne w charakterze danie było podane zupełnie nowocześnie, NA śmietanie i w towarzystwie fajnej pieczonej marchewki. Z pewnością jest to bardzo godne polecenia miejsce, a Kraków na roślinnej mapie kulinarnej wyrasta na bardzo godnego konkurenta Warszawy i Wrocławia. Tak trzymać!
Veganic to bardzo duży wegetariański bar-restauracja. Do dyspozycji gości są mniejsze i większe stoliki z różnymi typami siedzeń, a także ogródek. Podoba mi się kolorystyka: metalowe, kremowe i bladoturkusowe lampy, krzesła z szarymi poduszkami, ciągi grafitowych kanap. Jest tu też regał z książkami i skrzynki z owocami, ale przestrzeni jest tak dużo, że takie elementy nie przytłaczają. Menu jest ciekawe. Wybrałam gołąbek z czarną soczewicą z purée z ziemniaków i pesto. Miałam też dużą ochotę na surówkę, ale okazało się, że nie można jej dodać do zamówienia... Ech. Ale nie żywię urazy, bo sympatyczna kelnerka wyjaśniła, że nawet nie miałaby jak nabić jej na kasę. Soczewica była ugotowana na chrupko, liść kapusty też nie był przegotowany. Danie było pyszne i nieprzekombinowane. Jedwabiście gładkie purée z ziemniaków było bardzo dobrym towarzystwem dla gołąbka, podobnie jak oryginalne pesto. Na deser zamówiliśmy dwa ciasta. Bogate w krem ciasto czekoladowo-bananowe było bardzo intensywne i esencjonalne, ale dla mnie wygrała krucha tarta z kremem czekoladowym, orzechami i kokosem, w której słodycz była przełamana lekko kwaskową polewą. Wielka lemoniada domu była porządnie cytrusowa, zdaje się, że nie zawierała dodatkowego cukru. I to się ceni. Jedyne, co odpowiadało mi mniej, to dość duży hałas panujący wewnątrz, ale w tak dużym miejscu to w sumie nic dziwnego.
Dużo miejsca. Ładne wnętrze. Cos mi mowi ze to jakby filia Bococca z pl. inwalidów ale kuchnia troche słabsza. Bardzo modna lokalizacja. Fajny ogrodek z leżakami i plazowymi koszami. Jest to nieczęste połączenie kuchni wegańsko wegetariańskiej z barem pełnym alkoholi. Więc z mięsnego podkładu pod np szoty nici ; . Kuchnia na wysokim poziomie. Jadłem około połowę karty i niektóre dania zawalają z nóg np. desery. Niektóre dania glowne jeszcze wymagały by korekt więc czasami mozecie byc zawiedzeni. Bardzo miła obsługa. Polecam. Mocny akcent w tym ostatnio super modnym miejscu zwanym dolne młyny. Ja za zapachem unoszącym się z fabryki 'Klubowych ' nie tęsknie.