Images
ContributeFeedback
Contribute FeedbackMimo, że wystrój nie należy do szczytu estetyki i ostatniego krzyku mody to z całą pewnością można stwierdzić, że miejsce ma swój klimat. Takie lokale spotykało się podobno w czasach prl, przypomina mi nieco bar mleczny. Posiłki nie drogie, całkiem smaczne, choć wiadomo że nie są to jakieś mistrzowskie dania. Daję 4 na zachętę, bo miejsce ma potencjał, ale można by popracować nad wnętrzem (w starym stylu jest ok, ale jednak pewne rzeczy należałoby zmienić no i niektóre potrawy przydałoby się by były bardziej treściwe i doprawione. Ogólnie całkiem ok, a dla studentów to jak znalazł :
Tęskniąc za swojskim domowym jedzeniem trafiłam do fantastycznej nietypowej restauracji umieszczonej w zwykłym mieszkaniu w starej stylowej kamienicy. Ta najstarsza warszawska restauracja powstała tuż po wojnie, w 1948 roku. Dziś prowadzą go przesympatyczne siostry Barbara Denkiewicz i Wanda Wrzeszcz. Klimat jest niesamowity a smak potraw wyborny. My jedliśmy chłodnik i wiśniową. Nie mam nic do zarzucenia i jak tylko będę mieć wolny dzień bo restauracja jest czynna do 17 stej to na pewno wrócę na drugie danie. Można także brać na wynos. Rachunek 21 zł
Po pierwsze, te zdjęcia z ceglaną ścianą to nie ten lokal. Stoliki z ceratą, wieszakiem na ścianie oraz przypadkowe krzesła to to miejsce. Wejście przez zakratowaną bramę, domofon z kodem 100, potem typowa warszawska studnia , choć bez świętej figury na środku i przez klatkę schodową pamiętającą lepsze czasy wchodzimy do tego przybytku rozkoszy kulinarnych. To prawdziwy dinozaur i perełka warszawskiej gastronomii. W mieszkaniu przerobionym na jadłodajnię w dużym pokoju zrobiono kuchnię, w małym jadalnię. W korytarzu , przy gaśnicy można powiesić ubrania. Menu wypisane odręcznie na kartce A4 włożonej folię. Kuchnia krajowa tradycyjna, w wydaniu naprawdę domowym. Przemiła pani szefowa , znająca większość gości po imieniu, zwraca się do nich w trzeciej osobie: niech mi tu profesor nie wybrzydza, tylko bierze mielony jak zwykle . Goście , to faktycznie wykładowcy i studenci z pobliskich uczelni, czasem jakiś aktor czy inna znana twarz oraz mniej znani ale wtajemniczeni Warszawiacy i obcokrajowcy. Naprawdę smacznie jak na jadłodajnie ale nie tanio w tej kategorii) bo obiad z łatwością potrafi przekroczyć 30zł. Warto tam przyjść , by zjeść na taborecie przy parapecie okiennym i poczuć się jak w latach 60tych ubiegłego stulecia. Bylem wielokrotnie i na pewno wrócę.